Farbowałam włosy 3 marca. Używałam suplementów wcierek i olei na porost włosów. Urosło mi od tego czasu (5 tyg) jakieś 2 cm. Do włosowego celu jednak mi daleko. Chcę aby moje włosy sięgały do talii a może z czasem jeszcze więcej.
Kolor naturalny mam bardzo zbliżony do farbowanego dlatego nie jest zauważalny prawie wcale. Zastanawiające jest dla mnie to że od wielu lat jak zajmuję się pielęgnacją nigdy nie miałam parcia na ich długość. Dopiero od tych 2 miesięcy coś się we mnie zmieniło ;,,muszę mieć długie włosy". Wtedy też zaczęłam stosować wcierki i łykać suplementy.
Ja stawiam na sprawdzoną pielęgnację. A przynajmniej na czas intensywnego zapuszczania włosów. Myję je co 3 dni. Mogłabym rzadziej jednak nie miałabym tylu okazji do np masażu, który rozprowadza sebum znajdującym się na skalpie na włosy albo do masażu olejem, albo do olejowania. Słowem mówiąc wtedy kiedy myję włosy dzieje się większość czynności, które mają za zadanie pielęgnować moje włosy. Gdybym robiła to za często mogłyby być paradoksalnie albo przesuszone, albo obciążone. Jedno i drugie mi się nie uśmiecha.
Dzięki AKCJI ANWEN zauważyłam też, że jednak nie potrzebna mi conocna dawka oleju na końcówki. I zazwyczaj powstrzymuje się od tego w dzień mycia włosów. Nawet uświadomiłam sobie dlaczego. Zawsze staram się stosować metodę OOMO gdzie pierwszym O jest olej kokosowy. Wydaje mi się, że sprawia on że tego dnia już nie potrzebny już inny olej na i tak już ładnie dociążone i odżywione końcówki. Zamiast tego mogę nałożyć odrobinę serum silikonowego. Dosłownie pompka lub mniej.
Zawsze wydawało mi się też że moje włosy rosną w zastraszającym tempie, a tu niespodzianka 2 cm w 5 tyg z wspomagaczami. Żałuję, że nie wiem ile rosną bez.
A wy jaki macie zazwyczaj przyrost? I stosujecie coś żeby go przyśpieszyć czy nie?
PS. Zaczęłam łykać tabletki CP.
Widać nierówno ścięte końcówki, ale narazie nic z tym nie robię dopóki nie urosną.